Dziś 12 dzień od transferu. Test rano z moczu negatywny. Po godz 8 byłam juz w szpitalu, ale oczywiście zapomniałam skierowania! Na szczescie pani w recepcji kazała iść tylko na 3 piętro do ivf i poprosić zeby elektronicznie przesłali. A już sie bałam że będę się musiała wracać do domu i nie dostanę wyniku przed poniedziałkiem.
Po 13 zaczęłam dzwonić po wynik. Jak zwykle trudno sie było dodzwonić, wiec zostawiłam numer żeby oddzwonili . Czekałam aż do 14.40! Wynik był taki jakiego się spodziewałam – negatywny. Porozmawialam chwilę z pielęgniarką, mówila ze bardzo rzadko udaje się za pierwszym razem, nawet pary naturalnie starające się popotrzebują trochę czasu. Zdaje sobie sprawę z tego o czym mówiła, ale jakos mi ta rozmowa pomogła. Obylo się bez dramatu.
Pielęgniarka powiedziała od razu co dalej, jak to wygląda dalej i kiedy podejście z moimi zamrożonymi ale o tym w kolejnym poście.