Zastrzyki nie sprawiają mi problemu ale…. Pierwsze wymieszane leku nie poszło zgodnie z planem .. W opakowaniu była fiolka z proszkiem i 2 strzykawki z wodą sterylną. I tą wodę trzeba wstrzyknąć do tego proszku. Pierwsza strzykawka poszła bez problemu. Druga do pewnego momentu… W połowie (tak mi się przynajmniej wydaje, że to było w połowie) płyn zaczął wyciekać na zewnątrz .. Było tego trochę ale płyn się wymieszał z proszkiem tak jak powinien więc zrobiłam zastrzyk a na drugi dzień zadzwoniłam do pielęgniarki z pytaniem co z tym zrobić. Na szczęście to nic takiego, po prostu mam teraz trochę mniej leku.
A skutki uboczne? Dopiero 3 zastrzyk dziś był, jak narazie to 2 godz po 1 zastrzyku było mi bardzo nie dobrze, myślałam że zwymiotuję. Na drugi dzień też bylo mi trochę nie dobrze i nie miałam nawet ochoty na kawę. Ale bardzo uciążliwe to nie było. Dziś już było lepiej.
Przed wyjazdem do Polski zamówiłam swój Journal z Riks. Myślałam że się przyda na wizycie z Bocianie, ale doktor stwierdził, że to embriolog musiałby na to zerknąć.
Jednej rzeczy nie rozumiem. Co się stało po 3 dobie? Jest kilka możliwości. Albo za wolno się rozwijały, albo wogole, albo były za bardzo zdefragmentowane. Napewno nie obumarly, bo obserwowali je aż do 6 doby w laboratorium. Muszę o to spytać na kolejnej wizycie.
Powyżej opis z pierwszego podejścia. Podany został zarodek który miał 8 blastomerów i 10% fragmentacji. Czyli bardzo ładny. Kolejne 3 które zostały zamrożone to 1 z 20% fragmentacji i 2 z 30%. Te ostatnie to zapewne te które zostały zamrożone w jednej fiolce. Uważa się, że zarodek jest najlepszy gdy ma do 20% fragmentacji, ale to nie skreśla tych które mają jej troszeczkę więcej.
Poniżej opis z ostatniego podejścia.
oznor
W drugim podejściu były tylko 2 zarodki które były w miarę ładne, oba po 20% fragmentacji. Nie wiem tylko co się stało z nimi w 5 dobie.
Pierwszy protokół miałam długi, mniej jejeczek wyprodukowałam ale zarodków za to więcej ładnych. W kolejnym krótkim protokole miałam jajeczek bardzo dużo, co być może odbiło się na jakości zarodków.
Mam nadzieję, że menopur okaże się lekiem dla mnie. Podobno uzyskuje się mniej jajeczek ale lepszej jakości.
Najgorzej jeśli się okaże, że kariotypy nieprawidłowe albo występuje za duża fragmentacja zarodków z powodu słabych komórek jajowych…
Byłam dziś na nauce korzystania z menopur. Wcale nie takie trudne jak mi się to wydawalo. Dostalam od razu schemat i cala rozpiske. Mam zadzwonic jak dostane okres i zaczynam brax leki 2 dnia okresu. Dawka 125, a nie jak wczesniej mi mówiono 150.
Trafilam na wspaniala pielegniarke, która poswiecila mi naprawde duzo czasu i odpowiedziala na pytania od których lekarze zawsze sie wymigiwali. Przyznala mi rację, ze wiekszosc lekarzy w Riks nawet nie rozmawia z pacjentami i nigdy dla nich nie ma czasu. Ona sama jest teraz w ciazy dzieki ivf wiec napewno tez dlatego latwo jej się bylo postawic w mojej sytuacji.
Zapytałam ja, którzy pacjenci maja możliwość użycia inkubatora z kamerą do obserwowania zarodków (słyszałam od koleżanki która pochodziła do in vitro kilka tygodni temu że Riks ma taki sprzęt, dopiero go testują)- odpowiedziała że mój przypadek jak najbardziej się nadaje i mam o to prosić lekarzy na wizytach.
Wciąż czekam na wyniki kariotypu, mam nadzieję że dostaniemy odpowiedź zanim przystąpimy do kolejnego podejścia …
Wczoraj zadzwonił dr. Mrugacz z kliniki #Bocian. Dzwonił odnosnie badania nasienia. Wszystko jest w porządku, badanie fragmentacji dna plemnika również (20 % – do 30 % norma) .
Teraz tylko czekać na wynik kariotypów.
Wczoraj dostałam list z Riks, myślałam, że to list z całym planem i receptami, ale to tylko list z datą i godziną na naukę odnośnie #menopur (kilka dni temu dzwonili do mnie czy chcę żeby mi pokazali jak to się robi). Niestety ten lek trzeba samemu mieszać i są zwykle strzykawki do tego więc tym razem będzie trochę trudniej niż było z gonal f.
Kilka dni temu wraz z partnerem byliśmy w klinice Bocian w Białymstoku. Wizytę mieliśmy u dyrektora placówki dr. Mrugacza. Bardzo sympatyczny lekarz. W sumie nic nowego się nie dowiedziałam. Pytał o poprzednie próby im vitro, o choroby itp. Zrobił mi usg, partner oddał nasienie do badania. Dr. stwierdził że bez sensu mi od nowa wszystkie badania robić skoro wyniki tych robionych w Norwegii byly poprawne. Jedyne co to kariotyp. U partnera podstawa kariotyp i badanie defragmentacji dna plemników. Dodatkowo partner chciał więcej badań.