Najgorsze te 2 tygodnie….

Dziś na szczęście czuje się lepiej. Brzuch jeszcze boli, ale obylam się póki co bez paracetamolu.

Staram się myślec pozytywnie. Oglądam tego zarodka co 5 minut. Wcześniej myślałam że super że dają zdjęcie, teraz jestem innego zdania… To psychiczny terror.

 

Dziś stwierdziłam że ten zarodek wcale nie jest taki zły. Fragmentacji dużej nie widać, ale nie jest taki “czysty” jak te znalezione w Google.

Utkwily mi słowa pielęgniarki : nie mówili byśmy że jest ładny, jeśli by nie był. I to jest cała moja nadzieja.

Z tego całego procesu najgorsze są właśnie te 2 tygodnie. Psychiczny terror. Jednego dnia jest się pełnym nadziei że się uda, a na drugi dzień wręcz przeciwnie….

Chcę myśleć pozytywnie. Ale to takie trudne po tylu porażkach….

I po transferze

Transfer odbył się zgodnie z planem.

Dziś brzuch mniej boli, sprawdziła Mathilde jeszcze przed transferem czy wszystko ok, a później podała 1 zarodek.

W laboratorium pozostały jeszcze trzy, ale kobieta z laboratorium powiedziała że szanse są minimalne żeby przetrwały. Za to stwierdziła że ten który mi podadzą jest naprawdę ładny. Według niej dzielił się jak powinien, blastomery sa równe i fragmentacja jest niewielka. Chociaż wcale mi na takiego nie wygląda.

dav

Rozmawaialm po wszystkim z Mathilde dość długo. Nie potrafiła powiedzieć co jest przyczyną tego że się nie udaje, i na pytanie czy to wina moich komórek jajowych odpowiedziała że na to też nie umie odpowiedzieć. Przyznała, że w 1 próbie zarodki nie były za ładne, dopiero w 2 próbie i obecnej są naprawdę dobre. Dała mi radę, żeby się nie poddawać jeszcze i spróbować jeszcze ze 3 razy że swoimi jajeczkami. Tyle że ja jestem już wykończona. Psychicznie i fizycznie. Te ostanie dni były naprawdę bolesne.

Wracam do domu z nagatywnym nastawieniem….

 

Dzień 2 od punkcji

Obudziłam się dziś z dość mocnym bólem brzucha. Jedyne co mogę przyjmować to paracetamol, ale on wogole nie pomagał.

O 13.30 dzwoniłam do laboratorium, z 7 zarodków 5 rozwija się prawidłowo. Planowany transfer jutro o 10.00. Powiedziałam jej o objawach, kazała dzwonić do pielęgniarki lub lekarza.

Pielęgniarka wypytala o szczegóły tego bólu, kazała dużo pić i przyjmować dużo białka.

dav

Jeśli się nie poprawi to dzwonić do kliniki. Jutro zbadaja mnie jeszcze przed transferem.

Wynik picsi

Dzwoniłam o 13. 45 do laboratorium.

Z 23 nadawało się 14, z czego 7 poprawnie się zaplodnilo.

Punkcja planowana na czwartek, jutro jeszcze muszę zadzwonić i dowiem się ile poprawnie się rozwija.

Zobaczymy czy ta 7 okaże się szczęśliwa…

Brzuch wczoraj dość mocno bolał, ale dziś jest dużo lepiej. Nawet wybraliśmy się na małe zwiedzanie.

sdr_HDRB

 

sdr_HDRB

smacap_Bright

dav

Wynik 3 punkcji w Maigaard

Mieliśmy się zjawić w klinice o 9.30, punkcja o 10.30. Ale zapomnieli mi dać tabletki przed, więc dostałam je o 10.15 i nie zaczęły działać jak już byłam na fotelu. Dostałam za to więcej dozylnie na szczęście.

Z lekarzy miałam znowu Mathilde, wspaniała babka.

Czułam bardzo mocno dziś brzuch więc spodziewałam się że jajek będzie dużo….

 

 

Niezły wynik, ale wolałabym żeby było ich mniej ale lepszej jakości.

Musi chociaż jedno na tyle być dobre…. Musi, bo ja już nie mam do tego siły.

Dostałam dozylnie antybiotyk po zabiegu, ze względu na możliwe infekcje pęcherza jeśli się nie mylę…

W drodze do Danii

Czyli tak jak się spodziewałam : w piątek była ostatnia bemfola (10 zastrzyk), w sobotę ovitrelle i dziś niedziela, jedziemy do Danii na punkcje w poniedziałek.

I znowu będzie robione picsi i aktywacja oocytow.

Ogólnie negatywnie jestem nastawiona, chce mieć już to za sobą.

Podejście nr 3 Maigaard – kontrola

Dziś byłam na kontroli u Huseby.

Sam przyznał że nie ma pojęcia dlaczego się nie udaje, skoro wszystkie wyniki i badania są w jak najlepszym porządku. Kazał się nie poddawać. Próbować dalej…

Czuje brzuch dzisiaj dość mocniej, jajeczek jest znowu dużo.

Czekam teraz na telefon z kliniki odnośnie daty punkcji. Zapewne jeszcze dziś bemfola i punkcja w poniedziałek, czyli jak zwykle 10 dni z bemfola.

 

Olga z st Petersburg

O klinice Ava Peter w  St. Petersburg słyszałam już dawno. Główna szefowa kliniki, Olga, daje gwarancję, że po 3 podejściach w jej klinice urodzi się dziecko. Jeśli tak się nie stanie, oddaje 80% sumy. Jeden minus że taka pakke jest droga…. A drugi – że to Rosja, więc trzeba ogarnąć wizę, lot jest z przesiadką i ogólnie do Rosji mnie nie ciągnie mimo tego że ST. Petersburg jest piękny.

6 czerwca Olga ma seminarium w Oslo. Więc postanowiłam się wybrać posłuchac co mówi.

Wysłałam różniez mail do jej kliniki i wszystkie journale i badania jakie były robione. Niczego nie przetlumaczalam na angielski, podobno mają szwedke w ekipie, może dlatego nie kazali.

Dostałam darmowa konsultacje z Olga albo z innym lekarzem z kliniki 8.06 przez Skype.

Dlaczego się wogole interesuje tą kliniką?

Olga ma inne podejście do ivf. Stosuje więcej leków, stymulacja trwa dłużej niż w większości klinik. Zwykle zarodki są zamrazane i podawane w innym cyklu, gdyż jak ona twierdzi – organizm jest wykończony po tych wszystkich dawkach hormonów.

Czytałam wiele opinii w internecie. Jedna dość znana bloggerka bardzo skrytykowała klinikę, mimo tego że przed wyjazdem do st. Petersburg była bardzo pozytywnie nastawiona i wychwalała klinikę. Jednak większość jest zadowolona, i uważa że to najlepsza klinika.

Nic mi nie szkodzi pójść na seminarium i porozmawiać z lekarzem, może coś przynajmniej podpowiedzą.

Dobra i polecana jest również Ava clinic w Rydze. Bliżej, i trochę taniej niż u Olgi.

A dlaczego nie Polska? Też jest taka możliwość. Klinika Bocian w Białymstoku lub w Warszawie. Ale… Trzeba być podczas stymulacji w Polsce, bo kliniki w Polsce nie współpracują z lekarzami tutaj. Więc musialabym spędzić w Polsce ok. 2-3 tyg. A nie bardzo mogę to pogodzić z pracą…..

Mini ivf w Kopenhadze odpuszczam, kosztuje 23 000 dkk, a to więcej niż np ivf w Polsce i prawie tyle samo co ivf w Rydze. A poza tym znalazłam klinikę w Grecji (czy Czechach?) która robi mini ivf dużo taniej.

 

Więc plan, jeśli teraz się w Danii nie uda jest.

Dziś zaczynam 1 zastrzyk i prednisolon w dawce 10 mg (klinika pisała 5 mg, ale przy ostatnich 2 podejściach miałam 5 mg, i za zgoda Huseby będę brała 10 mg tym razem).

Konsultacja z Hausken

Wczoraj wysłałam journal i wszystkie badania które mieliśmy robione do kliniki Hausken.  Dziś oddzwonił lekarz z tej właśnie kliniki i przedstawił krótko co należałoby zmienić jeśli obecne podejście w Maigaard się nie powiedzie.

Stwierdził, że skoro stymuluję się dobrze, uzyskuje dużo jajeczek, to trzeba zmienić coś przed całą symulacją.  Jego pomysłem są tabletki antykoncepcyjne przed podejściem, wtedy kiedy komórki jajowe się wytwarzają  a nie dodatkowe zabiegi po punkcji.

Wiem że wiele klinik w Polsce stosuje takie rozwiązanie. Zastanawiałam się nad kliniką w Polsce, ale jest jeden główny problem .. Musiałabym być ponad 3 tyg w Polsce z tego względu, że kontrole są co 2-3 dni podczas brania zastrzyków .. Próbuję się dowiedzieć czy kontrole są możliwe tutaj, tak jak w przypadku Danii.

W Polsce 1 podejście kosztuje ok 16 000 nok, w Hausken 36 000 nok….

W Polsce bym musiała coś wynająć na 3 tyg, dochodzą bilety lotnicze dla nas obojga. I najgorszy problem byłby z pracą….