Pierwsze co, to sprawdzili endometrium i po potwierdzeniu że jest ok, kazali mi czekać podczas gdy odmrazali zarodki.
Po ok 10 min przyszła do mnie pani embriolog, z wiadomością że odmrozily się jak trzeba, chociaż sama się obawiała czy dadzą radę. Więc wszystko było tak jak powinno.
Uczucia mam mieszane… Bardzo się boję, że mimo tego że zrobiliśmy histeroskopie i jestem cały czas na tylu lekach to boję się że będę jeszcze bardziej zawiedziona jeśli się nie uda tym razem….
A co jest najśmieszniejsze… 7 ivf, od cholery hormonów, a ja najgorzej reaguję na antybiotyk…. (doxcycline).
Biedny partner który musiał go przyjmować przez 40 dni, i to do tego na pusty żołądek… U mnie wczoraj przyjęcie go na pusty żołądek zakończyło się wymiotami po 15 min, więc już wiem że po jedzeniu muszę go przyjmować…. Przynajmniej mi wtedy nie jest aż tak nie dobrze, chociaż i tak się po nim źle czuje…
Penny chciała żebym zrobiła UL w piątek 13.12, ale Huseby prosił żeby przyjść 12.12. Dla Penny to nie problem.
Biletów jeszcze nie kupiłam, są drogie, a może się okazać że nie wyrobię się przed świętami więc czekam do czwartku, wtedy będzie wiadomo.
Mam nadzieję że w piątek za tydzień wszystko będzie wyglądało tak jak ma wyglądać i będę mogła mieć transfer przed świętami.. Trochę te leki kosztowały, więc szkoda by było je zmarnować…
Z kupnem biletów też muszę czekać do następnego piątku… Ceny są już przerażające…