A co jest najśmieszniejsze… 7 ivf, od cholery hormonów, a ja najgorzej reaguję na antybiotyk…. (doxcycline).
Biedny partner który musiał go przyjmować przez 40 dni, i to do tego na pusty żołądek… U mnie wczoraj przyjęcie go na pusty żołądek zakończyło się wymiotami po 15 min, więc już wiem że po jedzeniu muszę go przyjmować…. Przynajmniej mi wtedy nie jest aż tak nie dobrze, chociaż i tak się po nim źle czuje…
Penny chciała żebym zrobiła UL w piątek 13.12, ale Huseby prosił żeby przyjść 12.12. Dla Penny to nie problem.
Biletów jeszcze nie kupiłam, są drogie, a może się okazać że nie wyrobię się przed świętami więc czekam do czwartku, wtedy będzie wiadomo.
Jest okres! Dziś rano obudziłam się z bólem i od razu pobieglam do łazienki żeby sprawdzić.
I oczywiście od razu mail od Penny…
Więc plan jest taki
Trochę tego jest..
Mam nadzieję że w piątek za tydzień wszystko będzie wyglądało tak jak ma wyglądać i będę mogła mieć transfer przed świętami.. Trochę te leki kosztowały, więc szkoda by było je zmarnować…
Z kupnem biletów też muszę czekać do następnego piątku… Ceny są już przerażające…
Dziś 30 dzień cyklu, a ja nadal nie dostałam okresu… A problem w tym, że klinika jest zamknięta od 21.12, więc jeśli nie przyjdzie do niedzieli to nie wyrobię się z transferem przed świętami…
Głównie w USA twierdzą specjaliści że 5 doba jest najlepsza. Kilka klinik np medicus w Norwegii również.
Jestem tego samego zdania, tym bardziej że w tym podejściu miałam 7 zarodków, gdzie 3 były idealne, 2 idealne z minusem i 2 całkiem ok.
Do 5 doby przetrwały tylko 2, niestety nie wiem które.
Więc bardzo możliwe, że gdybym miała transfer w 3 dobie jednego z najlepszych zarodków, możliwe że ten właśnie zarodek przestał by się rozwijać przed 5 dobą, skoro miałam 5 naprawdę dobrych zarodków a przetrwały 2 do dnia 5-tego.
Loteria.
Często słyszę “zarodki mają lepiej w macicy niż w laboratorium” – mnie to nie przekonuje.