Kochani czytelnicy!

Kochani!

Dziękuję za wszystkie komentarze i wiadomości na blogu jak i na mail!

To jest niesamowite jak wielu z was się odezwało z gratulacjami!

Dajecie mi siłę!

Wczoraj spędziłam cały dzień na odpowiadaniu na wiadomości.

Dzwoniły do mnie osoby na messenger (zamieściłam post że się udało na grupie na Facebooku) , które mnie nawet nie znają ale znają moja historie, płacząc i gratulując!!

Jesteście niesamowici! (tak, odzywali się również mężczyźni).

Kilka dni temu, jeszcze przed testem napisała do mnie Norweżka oferując pomoc pieniężna. Oczywiście się nie zgodziłam. Ale uparła się że zorganizuje dla mnie splais jeśli się nie uda, żebym mogła kontynuować (kolejnym krokiem miała być dawczyni….). Niesamowite….

Dziekuje Wam wszystkim bardzo ❤️

 

 

P. S. Beta zrobiona, ale zapewne poczekam trochę na wynik….

Dzień testu 02.02.2020 niedziela

Od kilku dni zaczęły się bóle jak na okres.

W czwartek źle się czułam, było mi nie dobrze i bolał mnie żołądek, więc musiałam się zmusić żeby zwymiotować kilka razy. A wieczorem 37,4.

Miałam nadzieje, ze to znak że się udało, ale wyglądało to na zatrucie albo na grypę żołądkowa.

Piersi przestały tak mocno boleć jak zawsze, jedynie przy dotyku bolały i były ciężkie.

Dziś się obudziłam i wcale nie miałam ochoty robić testu.

A tu taka niespodzianka….

Nie mogłam w to uwierzyć… Ale takiej reakcji się nie spodziewałam.. Ani nie płakałam, ani się jakoś bardzo nie ucieszyłam, tylko pierwszym uczuciem był strach….

Ale jakieś przeczucie jednak miałam… I pojawiło się ono dziś rano… Chyba przez te piersi.. Przy negatywnych próbach nie dość że nie bolały po 9 czy 10 dniu po transferze, to były nagle takie miękkie i “padnięte”….

Teraz tylko żeby się tam zagnieździły na 9 mies….

Szczerze, to jestem przerażona….